"LAS"
27 maja 2020, 00:51
Żyła sobie kiedyś mała dziewczynka.Mieszkała w środku bardzo ciemnego,gęstego lasu, i nigdy go nie opuszczała.Ciemny,gęsty las był bez wątpienia jej domem. Dawał dziewczynce schronienie,karmił ją, a leśne zwierzęta dotrzymywały jej towarzystwa.Dziewczynka co wieczór zasypiała u stóp wielkiego konaru dębu,który był dla niej jak,rodzony ojciec.Dnie zwykle spędzała na zabawach, ze swoją przyjaciółką sarną.Pewnego popołudnia dziewczynka zapytała zwierzątka-jak myślisz sarenko,gdzie kończy się las.Sarna długo myślała,po czym odrzekła-myślę,że on nie ma końca.-Gdzieś musi być granica,chcę ją odnaleźć i przekroczyć,odparła dziewczynka.Sarenka patrzyła na nią z zaciekawieniem,i spytała-dlaczego chcesz to zrobić,czy jest ci źle w lesie,że chcesz poszukiwać jego końca.-Chcę po prostu wiedzieć,odparła,i poszła pożegnać się z wielkim dębem.-Dlaczego odchodzisz, spytał rozczarowany dąb.-Chcę dojść na koniec,wrócę niedługo,i opowiem wam jak tam jest,przysięgam,odparła dziewczynka,i ruszyła w drogę.Dziewczynka szła, i szła mijały dni,a koniec nie nadchodził,zapasy,które wzieła ze sobą były już na wyczerpaniu,i dziewczynka powoli opadała z sił.-Muszę dojść do końca,muszę,powtarzała sobie w duchu,ale coraz więcej przeciwności stawało jej na drodze.Padały ulewne deszcze,wiał silny wiatr,grzmoty były tak potężne,że dziewczynka, aż drżała ze strachu.-Chcę dojść do końca,chcę dojść,łkała przez łzy,była już tak zmęczona,że padła z wycieńczenia,i po prostu zasneła.Rankiem burza ucichła,obudziły ją promienie wschodzącego słońca,ciepły wiaterek podnosił w górę jej wilgotne włosy.Dziewczynka wstała,i zobaczyła,że przez ciemną gęstwinę lasu wyłania się,bardzo jasne światło.-A więc to koniec,uradowała się,i pobiegła w stronę światła.Gdy przekroczyła tę cudowną granicę,znalazła się na przepięknej łące.Wszędzie było dużo kwiatów,i unosił się przyjemny zapach wiosny.-Czuję się tak wspaniale,pomyślała dziewczynka,i zaczeła turlać się po zielonej trawie,i zrywać kolorowe kwiaty.Szła wzdłuż łąki,coraz dalej,i dalej.Widziała coraz to nowe rzeczy,które ją fascynowały,czuła się tak dobrze,że nie miała ochoty wracać do ciemnego gęstego lasu w którym spędziła całe swoje życie.Pewnego dnia na łąkę przyszli młoda kobieta,i młody mężczyzna.Dziewczynka wystraszyła się,bo nigdy wcześniej nie widziała takich stworzeń.-Kim jesteście,spytała.-Jesteśmy ludźmi,zaśmiał się mężczyzna,ja mam na imię Pieniądz,a to moja małżonka Fortuna.-Jak masz na imię dziecko,spytała kobieta.-Jestem dziewczynką,odparła.-A co tutaj robisz,spytał mężczyna.-mieszkłam,rzekła dziewczynka.Od tego spotkania mężczyna,i kobieta każdego dnia przychodzili do dziewczynki.Pewnego wieczoru zapytali-czy nie pragnełabyś zamieszkać razem z nami,w naszym pięknym domu dziewczynko?-Moja żona i ja bardzo pragnelibyśmy mieć dziecko,ale nie możemy,dlatego chcielibyśmy cię adoptować.Dziewczynka nie wiedziała w prawdzie, co oznacza słowo adopcja,ale perspektywa zamieszkania z miłym państwem bardzo ją ucieszyła.-Dobrze,przytakneła,chętnie z wami zamieszkam.I tak dziewczynka zamieszkała w dużym,pięknym domu.Wszytsko ją tam zachwycało podobnie, jak kiedyś łąka,była bardzo zdziwiona widząc wyposażenie domu zwłaszcza,że nie miała pojęcia do czego,to wszystko służy.Państwo poprosili,aby dziewczynka zwracała się do nich mamo i tato.Mijały dni,tygodnie,lata,a dziewczynka rosła,uczyła się nowych rzeczy,i coraz bardziej zapominała o swoim pochodzeniu,stała się częścią konsumpcyjnego świata ludzi.W dniu swoich siedemnastych urodzin,ojciec i matka postanowili urządzić jej wystawne przyjęcie,zaproszono na nie mnóstwo gości.-Chciałbym w tym dniu podawrować ci córko,ten wspaniały prezent,oto dębowa komoda,będzie znakomicie pasować do nowego wystroju wnętrza,twojego pokoju.Oprócz dębowej komody,dziewczynka otrzymała mnóstwo wspaniałych prezentów.Wieczorem,gdy dziewczynka położyła się już do łóżka,z kąta pokoju usłyszła ciche łkanie.Zerwała się szybko,i dostrzegła,że płacz dobiega z miejsca w którym stoi komoda.-Dlaczego, nie wróciłaś do nas,dlaczego,łkał drewniany mebel.-Tak bardzo tęskniliśmy za tobą.-Daliśmy ci wszystko,troszczyliśmy się o ciebie dziewczynko,a ty nas opuściłaś.Dziewczynka patrzyła na mebel,i nie potrafiła wydusić słowa,dąb mówił dalej:-Odkąd odeszłaś,moje liście obeschły ze smutku,i żalu.Każdego dnia miałem nadzieję,że do mnie powrócisz,wyczekiwałem twoich kroków,ale ciebie nie było.-Dębie oh przepraszam,jękneła dziewczynka,a z oczu pociekły jej łzy,przepraszam,ale koniec lasu,był tak cudowny,tak mnie zachwycił,że nie miałam już ochoty wracać w ciemną gęstwinę lasu.-Mama i tata,tak troskliwie się mną zajeli,dali mi tyle dobra i ciepła,jak niegdyś ty i sarna.Dąb usłyszawszy te słowa jeszcze bardziej posmutniał.-To tylko złudzenie dziewczynko,oni wcale nie są dobrzy,popatrz co zrobili mi ludzie.Wycieli z mojego ukochanego lasu,i przerobili na mebel.-Oh to nieprawda,mama i tata są dobrzy,oni by tak nie postąpili.-Dlaczego,więc tutaj jestem,odrzekł dąb.Spójrz na to wszystko,ludzie to egoiści,myślą tylko o sobie,ciebie też wychowują,tylko dlatego,że nie mogli mieć własnych dzieci.Dziewczynka nie chciała wierzyć w to,co powiedział jej dąb,na drugi dzień postanowiła udać się,do ciemnego,gęstego lasu.Jednak nie był to,już ten sam las.Stało tam tylko kilka drzewek,po środku zaś znajdował się pień dębu, wokoło którego tłoczyły się zwierzęta.-Kim jetseś, i czego tu szukasz,spytała sarna.-to ja,odparła dziewczyna.-Ale my cię nie znamy.-Mieszkłam z wami,wychowywałyście mnie,a potem odeszłam w poszukiwaniu końca.-Dlaczego wracasz dopiero teraz.czemu sprawiłaś nam tyle bólu,odrzekła sarna.-Zobacz nie ma już,twojego ukochanego dębu,to ludzi,ludzie go zabili.Po tych słowach sarny,dziewczynka bardzo głośno się rozpłakała.-Przepraszam,ja nie chciałam żeby tak wyszło.Pozwólcie mi wrócić chcę,aby było tak jak dawniej.-Przykro mi,odparła sarna,ale to już chyba niemożliwe,spójrz na siebie,już nie jesteś jedną z nas.Poznałaś ten inny świat,i stałaś się jego częścią.On cię zmienił nie jesteś,już w stanie z powrotem zamieszkać w lesie.-Gdzie więc mam się udać,spytała dziewczynka.-Obierz własną drogę,i nią się kieruj,rzekła na pożegnanie sarna.Dziewczynka wróciła do domu,wzieła wózek na kółkach,i usadowiła na nim komodę.-Dokąd się wybierasz z tym meblem,spytał ojciec.-Przed siebie,odparła dziewczynka.-Ale dlaczego,zdziwiła się matka.-Chcę obrać własną drogę,i nią kroczyć przez życie.Na pytanie czy jeszcze kiedyś wróci,dziewczynka już nie odpowiedziała.-To piękne,że tak poświęcasz się dla mnie,porzucasz swój piękny dom,dostatek i przepych,dlaczego to robisz dziewczynko,spytał dąb.-Bo to nie należy do mnie,to ty byłeś przy mnie od początku.Nauczyłeś wszystkiego, i troszczyłeś,aby w lesie niczego mi nie zabrakło.Ty nalezysz do mnie,a ja należę do ciebie.Obierzmy teraz nową drogę,i nią będziemy kroczyć do końca naszych dni.
Dodaj komentarz